niedziela, 17 lipca 2016

O motywacji. Czyli gdzie uciekła i jak ją znaleźć?!

Kupuję karnet, będę ćwiczyć! Od jutra zaczynam! Znacie to prawda? Ja też aż za dobrze… Zaczynam się już martwić, że nie zostałam stworzona do regularnego chodzenia na siłownie. Nawet teraz pisząc tego posta muszę coś jeść, na szczęście są to nektarynki. 



Wiem, wiem powiecie mi, że to nie prawda, że to siedzi w mojej głowie i trzeba się przełamać. Może i tak ale mam wrażenie że moja motywacja jest jak legendarny pokemon w PokemonGo, jeszcze go nie złapałam. Staram się, kupuje karnet – i co? No i nic właśnie… Pójdę raz, wrócę do domu i stwierdzę, że nie mam stroju na siłownie. Bo jak to tak w zwykłych bawełnianych legginsach i T-shircie – no jak na WF. WSTYD! 

Mój komórkowy motywator

Niestety rodzi to kolejną moją wymówkę – kupie sobie strój to będę chodzić. Odwlekam przez to rozpoczęcie regularnych ćwiczeń. Ciekawe co będzie następne? Skarpetki nie takie? Druga sprawa że już wchodząc na siłownię nie mogę się pozbyć wrażenia że wszyscy się na mnie patrzą i oceniają. Czy z takim odczuciem da się coś zrobić? Mam nadzieje że tak, bo chcę być tam częstym gościem. Powiem wam szczerze że im więcej o tym myślę tym bardziej jestem przekonana że to wszystko siedzi w mojej głowie. Po prostu od złej strony na to wszystko patrzę. Może powinnam przestać wstydzić się siebie i tych swoich legginsów i T-shirtu, i zacząć myśleć pozytywniej? Np. że za jakiś czas będę mieć takie ciało że nawet w tym swoim przypałowym stroju będę wyglądać jak milion dolarów.
               Ostatnio z Magdą postanowiłyśmy zacząć chodzić na siłownie razem i motywować się wzajemnie. Niestety tutaj godziny w jakich pracujemy krzyżują nam plany ale przynajmniej system motywacyjny mamy dobry.

               Magda: Wzięłam torbę na siłownie dziś już na pewno idę!
               Ola: Magda i tak nie pójdziesz…
               Magda: Nie no jak wzięłam to idę!



Oczywiście że nie poszła, ale przynajmniej wypiła wino tamtego wieczora i się zrelaksowała. No cóż nie jesteśmy idealne. I w sumie nie staramy się być. Sama też wiele razy spakowałam torbę na siłownie, przełaziłam z nią cały dzień w pracy żeby wrócić z nią do domu.
Najgorsze dla mnie jest to że powinnam przestać jeść słodycze. Niby wszystkim zawsze mówię że nie przepadam jakoś mocno za czekoladą. Ba! Nawet sama w to wierzę, ale jednak paczka czekoladek się pojawia w mojej diecie. Jestem mistrzem wypierania faktu jedzenia czekolady.

Na obrazku jedna rzecz nie pasuje do reszty... Ciekawe która.

Powiem szczerzę, liczę na to że ten Blog poza tym że jest miejscem, w którym w jakimś stopniu chcemy podzielić się z wami naszym punktem widzenia świata to będzie też naszym mobilizatorem do regularnych ćwiczeń. Mało tego chciałabym żeby również nasze zmagania ze sobą były też w jakimś stopniu mobilizacją dla was. Moim zdaniem każdy rozmiar jest piękny tylko musi być zdrowy! Zachęcam was również do dzielenia się swoimi problemami i sposobami na motywowanie się. 
Jako zakończenie wstawiam dzisiejszy dialog z Magdą odnośnie siłowni. Oby było ich w takim stanie jak najmniej!



               Magda: Olka! Musisz ze mną chodzić na siłke!
               Ola: Ok, a coś się stało?
               Magda: Nie ale dziś znowu…
               Ola: Nie byłaś?
               Magda: Nieee, poszłam do H&M.
               Ola: Nie martw się Madziu noszenie torby po sklepach też jest jakąś formą ćwiczeń.

                                                                          


THE END


P.S!
Specjalista do spraw odchudzania, znany mistrz wschodnich sztuk tracenia wagi Magda uważa że wystarczy się balsamować żeby tracić kilogramy!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz