Dziewczyny? Też macie tak, że
czasem czuje cie się jak ostatnie łajzy? No ok., można nie mieć swojej drugiej
połowy, ale warto żyć tak, żeby nie odstraszyć tej potencjalnej, prawda? A
jeśli już ją macie, to warto nie zapominać o sobie, po to, żeby nie uciekła do
sąsiadki czy innej lafiryndy. Tak czy inaczej, nie ma co spoczywać na laurach,
tylko robić wszystko, żeby czuć się atrakcyjniej, podobać się samej sobie i
lubić spędzać czas samej ze sobą. Oczywiście nie jestem ciocią dobrą radą, żeby
mówić Wam co macie robić, żeby poczuć się „fajniej”, ale przedstawię Wam swoje
własne, których praktykowanie sprawia, że myślę czasem o sobie: jesteś naprawdę
spoko! :)
Nie są to rzeczy, które wymagają od nas nakładu większych pieniędzy, tylko
drobnostki o których warto pomyśleć.
1. Kup
sobie kwiaty!
Kto powiedział, że tylko faceci
mogą nam je dawać, albo że trzeba dostawać je z jakiejś szczególnej okazji? Po
całodniowym sprzątaniu chaty spraw sobie sama nagrodę. Idź do tej cholernej
kwiaciarni i wybierz taki bukiecik kwiatów jakie lubisz najbardziej i postaw je
w tym lśniącym salonie, zobaczysz, że będziesz podwójnie zadowolona.
2. To
teraz kawa!
Skoro ten salon, pokój czy „łot soł
ewa” będzie czysty i pachnący, to napij się ulubionej kawy, herbaty a jak masz
ochotę to nawet kieliszek lepszego/tańszego wina ( jakie wolicie :)). Ja akurat jestem
uzależniona od kawy i po prostu lubię pić ją z czegoś co cieszy moje oko,
filiżanka, ładna szklanka. W ciszy albo pląsając sobie radośnie w rytm
ulubionej piosenki. No nie może być już chyba lepiej :)
3. Make
up? Why not!
Kto powiedział, że w domu masz
wyglądać jak ostatnia łajza? Ok., dresy są spoko, każdy kocha dresy, wiadomo.
No z tym jakby się nie dyskutuje, ale trochę podrasować się można, prawda?
Przecież nigdy nie wiadomo kto za chwilę zadzwoni do drzwi, prawda? No właśnie.
Dla jasności, nie mówię ty o jakiejś grubej szpachli, chociaż jak masz taką
ochotę to czemu nie :)
Ja tam lubię się maznąć jakąś nową szminką i od razu czuję się ładniejsza :)
4. Książka!
W dobie Internetu z tym czytaniem
różnie bywa, wiem. Ale dla zapachu papieru warto czasem odstawić te wszystkie
Internety w cholerę :)
I można się tak od razu mądrzej poczuć, fajna sprawa. Teraz jest tyle rodzajów
literatury, że każdy na pewno sobie coś wybierze. Ja na przykład lubię czytać książki
w języku angielskim. Nie mówię, że jestem molem książkowym i czytam jednym
tchem, moja natura adhd-wca mi na to nie pozwala, ale tyle na ile mam ochotę
jak najbardziej!
Aha! Podałam tylko cztery punkty,
a wiedzcie, że mam ich więcej, i nie waham się napisać kolejnego posta w tym
temacie. Czekajcie cierpliwie. Całuję! Magda :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz