środa, 24 sierpnia 2016

Zdrowe paznokcie… Tylko z natury!



Przebarwione, rozdwojone i popękane paznokcie… Brzmi znajomo? Też mierzyłam się z tym problemem. Początkowo zdecydowałam się spróbować gotowych i łatwo dostępnych odżywek znanych marek. Z przykrością muszę stwierdzić – nie było lepiej. Po niektórych nawet gorzej. Kulminację beznadziei moje paznokcie osiągnęły w momencie odstawienia tych drogeryjnych specyfików. Zaczęły się jeszcze bardziej łamać i rozdwajać. Więc zamiast pomóc, zaszkodziłam. Po tym postanowiłam zgłębić odmęty internetu oraz przeczytać parę książek i zacząć o nie dbać w sposób naturalny.

Po pierwsze postanowiłam zmienić dietę. Zaczęłam jeść więcej ryb ponieważ zawierają one nienasycone kwasy tłuszczowe, to właśnie dzięki nim paznokcie przestają być kruche. Jeśli nie jadacie dużo ryb to nic straconego! Kwasy te w dużych ilościach znajdują się w siemieniu lnianym, które może stać się wspaniałym dodatkiem do porannej miski musli lub owsianki.
Białe plamki pojawiające się na paznokciach mogą świadczyć o niedoborze cynku. Warto wtedy wprowadzić do diety jajka, orzechy, fasolę lub wołowinę.



piątek, 19 sierpnia 2016

Jesienny Must Have.


Czy Wy też już czujecie jesień? Pomimo, że jeszcze sierpień to ja już czuję ją w powietrzu! Dlatego zaczęłam interesować się co oferują nam sieciówki. Co do kolorów, które wybrałam, no cóż...może monotonne, ale dla mnie są najpraktyczniejsze. Poza tym taki minimalistyczny look, według mnie zawsze sprawdza się na wiele okazji. Dlatego w mojej szafie tej jesieni, królować będzie czerń z szarościami. Przedstawiam Wam kilka propozycji z mojej ulubionej sieciówki czyli Zary. Tak naprawdę to moja wish lista,z którą zamierzam niebawem uderzyć do sklepu, przymierzyć i zakupić. Uważam, że propozycje nie dość, że są ciekawe, to jeszcze można je łączyć, zamieniać dzięki czemu wybór outfitów do pracy będzie znacznie łatwiejszy.

1. Basic.
Czerń, biel, paski. Jak mantra. Zawsze i wszędzie. Nie wyobrażam sobie ich nie mieć w swojej szafie. Czasem zamiast śmiesznego t-shirtu z nadrukiem warto kupić jedną lub dwie klasyczne t-shity. Tym bardziej jeśli nie macie czasu bawić się w stylistę codziennie przed wyjściem do pracy. 

2. Ramoneska.

Modna od wielu wielu lat, a od kilku sezonów szczególnie. Jeśli wzbraniacie się jeszcze przed jej kupnem, to przemyślcie to raz jeszcze. Pasuje absolutnie do wszystkiego, a stylizacji doda pazura. Niezależnie czy włożycie szpilki czy obuwie sportowe.

3. Mum Jeans.

Dla mnie absolutny must have. Ostatnio oglądając "Przyjaciół" zwróciłam na nie uwagę. Naprawdę moda wraca i bardzo dobrze. Jasny jeans z wysokim stanem, proste nogawki. I znów, zwróćcie uwagę, że można je łączyć ze wszystkim!

4. Dzianinowa sukienka.
Czy muszę pisać cokolwiek? Do botków, do kozaków w zimę, do adidasów, do ramoneski, do płaszcza.
Do wszystkiego!
5. Botki.
Ostatnia, dla mnie jako fanki butów najważniejsza - dobre, porządne, najlepiej skórzane botki.
Ja wychodzę z założenia, że jeśli masz ograniczony budżet, to ciuchy można kupić za grosze w lumpeksie, a w to miejsce warto zainwestować w porządne obuwie, w którym stopa się nie męczy. Można oczywiście kupować w sklepach obuwniczych, ale Zara tutaj nigdy mnie nie zawiodła. W tym sezonie wybrałam dwa modele, których sobie nie podaruje. Klasyczne, bez zbędnych zdobień. To jest absolutnie to, co lubię najbardziej. Można mieć pewność, że będą modne przez kolejne dwa a nawet trzy sezony. Potraktujcie to jako inwestycję.
Jak tylko zrobię pierwsze jesienne zakupy, to na pewno podzielę się z Wami moimi zdjęciami w tych wszystkich cudach. Sama już się nie mogę doczekać. A Wy już macie swoją jesienną wishlistę? :)

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Zante, Zante, ZANTE!


           Przedwczoraj późnym wieczorem wróciłam do domu po czternastu dniach spędzonych na Zakynthos. Powiem szczerze że dawno się tak nie cieszyłam z powrotu. Słodka woda, dobry internet i 16 stopni za oknem są dla mnie teraz udogodnieniami jak z pięciogwiazdkowego hotelu. Nie zrozumcie mnie źle bo wyjazd udał mi się wspaniale, ale wiecie jak to mówią… Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Postaram się wam w kilku postać przedstawić moje wrażenia z Zakyntos.
Wybór miejsca w którym spędzę wakacje od początku nie był uzależniony ode mnie. Przeglądałam oferty biur podróży, hoteli, czytałam artykuły i nie potrafiłam się zdecydować… Pewnego dnia po powrocie z pracy usłyszałam od mojej drugiej połówki „Olka jedziemy na Zakynthos”. Klamka zapadła. Mówię sobie no trudno i co najmądrzejszego czynię? Odpalam Google Street Wiew…

Na horyzoncie widać wyspę Żółwia - Marathonisi
Przyznacie sami nie wygląda zachęcająco. Polamentowałam, polamentowałam no i cóż? Spakowałam się, wsiadłam do samolotu, lecę. Archipelag wysp Jońskich z okna samolotu wyglądał bajecznie! Powiem szczerze że wtedy pierwszy raz nieśmiało zrodziła mi się w głowie myśl że będzie wspaniale. Nie wiem jakiego lotniska się spodziewałam, ale to na Zakynthos mnie przeraziło.
Żałuję teraz że nie zrobiłam zdjęcia wewnątrz, ale postaram się to opisać. Godzina osiemnasta, a na lotnisku nikogo z obsługi, poza pasażerami, którzy wysiedli z tego samego samolotu co ja. Przyznam że był to dla mnie szok bo na Okęciu co chwile przechadza się patrol celników lub ktoś z obsługi. Na szczęście na zakynthoskim lotnisku zostawiłam też swoją niechęć do wyjazdu i dalej już było tylko coraz lepiej!

sobota, 6 sierpnia 2016

Kraino Wiecznej Wiosny, jeszczę wrócę!



Z racji, że wakacje jeszcze trwają a część z Was jeszcze nie wie gdzie pojechać, co wybrać i co zrobić, postanowiłam się dziś podzielić moimi wspomnieniami z ubiegłorocznego wyjazdu na Maderę. Z tegorocznego wyjazdu na pewno też, ale w innym poście. W tym roku była cudowna Barcelona, więc pomyślcie jak niesamowita musi być Madera, że cały czas chodzi mi po głowie. 


Dlaczego Madera?
U mnie był to przypadek. To był pierwszy raz kiedy skorzystałam z biura podróży, opcja oczywiście last minute, z tym, że poszłam tam bo tak bardzo chciałam Hiszpanię. O Maderze za dużo nie wiedziałam, nie wiedziałam jaki tam jest klimat, co tam się odbywa, jakie mają tradycje, no wiedza zerowa. Przeglądałam pogodę, warunki niemalże jak w Polsce, więc nie byłam pewna czy to dobry wybór. Nie było za dużo czasu do namysłu, cena atrakcyjna jak na to miejsce, więc co tam!


Mogłabym się naprawdę długo rozpisywać dlaczego warto tam pojechać. Uwierzcie mi, jest tam cudownie, nie do opisania. Przede wszystkim przemili ludzie. Samochody zatrzymywały się, żebym mogła zrobić sobie spokojnie zdjęcie! To było dla mnie największym szokiem. Miast kolorowe, szczególnie drzwi każdego budynku, restauracje. Widoki piękne a kuchnia cholernie smaczna. I ta świeża bryza z nad oceanu. Często się zastanawiam czy Ci ludzie zdają sobie sprawę ile mają szczęścia, że mogą tam mieszkać. Ja wiem jedno, na pewno tam wrócę bo jeszcze wiele niestety nie zobaczyłam a chcę! Powoli myślę o przyszłym roku, no ale kto wie, kto wie. Póki co zostaje mi regularne wracanie do zdjęć  z tamtego czasu. Mam nadzieję, że sprawią Wam tyle radości ile mi.





poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Jesteśmy fankami rzęs

Tak, to prawda. Uważam, że nie ma nic bardziej kobiecego niż spojrzenie zza pięknych, gęstych i długich rzęs. Jeśli natura Was takimi obdarzyła to zazdroszczę jak cholera. No ale jak się nie ma, no to co, to trzeba sobie zrobić. Opcji na rynku trochę jest, więc jest z czego wybierać. Ola korzystała z metody 1:1 więc na pewno się za jakiś czas wypowie. Ja mam naturę myśliciela, i tak od ponad roku myślę: zrobić czy nie zrobić. Jestem typem postrzeleńca, więc na samą myśl, że musiałabym się jakoś wczuwać żeby o nie dbać jakoś się zniechęcam. Dlatego właśnie podpatrzyłam jak youtuberki je aplikują, i też się skusiłam. Kupiłam kilka na allegro, firma raczej sprawdzona, polecana i mam. Nie mówię, że są idealne na codzień, bo według